Rozmowa z dr Magdaleną Rosochacką-Gmitrzak, adiunktem w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW i członkinią zarządu Towarzystwa Inicjatyw Twórczych „ę”.
Urszula Engelmayer
Pandemia COVID-19 wpłynęła na nas wszystkich. Czy można zaobserwować jakieś jej szczególne skutki dla osób starszych?
Ujawniła nowe poziomy samotności i izolacji starszych dorosłych osób oraz wzrost ryzyka samozaniedbania w tej grupie. To ogromne wyzwanie dla rodzin, opiekunów nieformalnych (rodzinnych), opiekunów formalnych oraz wszystkich osób wspierających seniorów. Mierząc się z samozaniedbaniem, celować należy w równowagę, złoty środek między autonomią człowieka a koniecznością udzielenia wsparcia czy pomocy. Zadanie niełatwe poza okresem pandemii, a w jej czasie graniczące z niemożliwością. Praktycy poruszający się w tym obszarze wskazują na swoiste wymykanie się w wyniku samoizolacji ludzi zagrożonych tym zaburzeniem. Brytyjscy lekarze i pracownicy ochrony zdrowia kontaktujący się ze starszymi pacjentami po lockdownie wiosną 2021 roku[1] wskazują na pogorszenie się kondycji osób, które przed pandemią zdawały się być jedynie w grupie ryzyka samozaniedbania lub na jego początkowym etapie.
Czym jest samozaniedbanie?
Trudno o jednoznaczną definicję. W XX wieku określano je jako społeczne zaburzenia starcze (social senile breakdown), niekiedy łączone z zespołem Diogenesa. Samozaniedbanie najczęściej polega na wycofaniu z życia społecznego i ogólnej apatii, braku troski o czystość/schludność osoby oraz jej przestrzeni życiowej. Bywa, że towarzyszy mu syllogomania – zbieranie rzeczy nieprzydatnych i co szczególnie trudne, także śmieci, uznawanych przez osobę samozaniedbującą się za niezbędne. To także brak odczuwania wstydu czy niestosowności takiego stanu rzeczy w konfrontacji z otoczeniem społecznym. Możemy przyjrzeć się dość trafnej definicji amerykańskiego Narodowego Centrum Przeciwdziałania Przemocy Wobec Osób Starszych (2017), które opisuje samozaniedbanie jako„odmowę lub porażkę w zapewnieniu sobie adekwatnych zasobów i dostępności do pożywienia, wody, ubrań, schronienia, higieny osobistej, leków, bezpiecznej przestrzeni i zarządzania finansami. Dodatkowym symptomem jest niechęć do przyjęcia wsparcia od najbliższych lub służb społecznych/opiekuńczych”[2]. Należy przy tym zaznaczyć, że samozaniedbanie ma formę zarówno intencjonalną, jak i nieintencjonalną.
Co dzieje się z człowiekiem, który się samozaniedbuje?
Stopień nasilenia konsekwencji może być różny: od wzrostu ryzyka hospitalizacji po przedwczesną śmierć. Ale przede wszystkim mówimy o obniżeniu jakości życia, możliwym zaniedbaniu ze strony opiekunów jako następstwie samozaniedbania (trud opieki nad taką osobą jest większy ze względu np. na jej zapach lub zapach w przestrzeni), nadużyciach finansowych czy przemocy fizycznej i psychicznej. Dlatego wielu badaczy łączy problem samozaniedbania z zaniedbaniem i różnymi formami przemocy wobec starszych dorosłych, które często stanowią temat tabu. Pandemia zaś samozaniedbanie wypchnęła dodatkowo z publicznego radaru.
Czyli to stary problem w nowej odsłonie? Tak należy o tym myśleć?
Samozaniedbanie jest problemem oczywiście prepandemicznym. Ma charakter chroniczny, często pozostaje w ukryciu, a jest realnym zagrożeniem dla zdrowia i bezpieczeństwa osób starszych, szczególnie gdy żyją w jednoosobowych gospodarstwach domowych.
Docierają do mnie niepokojące sygnały nie tylko z badań, ale też informacje od samych seniorek i seniorów, ich przyjaciół i rodzin, że pogorszony nastrój powstały w wyniku izolacji czy samoizolacji (o którym donosi także nasz raport „Zoom na UTW w pandemii”) w jakimś stopniu ma na to wpływ. Po prostu starsza osoba dorosła przestaje dbać o codzienną higienę, o wygląd, nie zwraca uwagi na to, co je ani czy je w ogóle, nie wychodzi na zewnątrz, nie dba o przestrzeń domu, nie pierze, nie sprząta.
Czy można dostrzec u konkretnej osoby sygnały mówiące o tym, że taki problem się zbliża?
Z rozmów z ludźmi, którzy doświadczają tego osobiście i z tymi, którzy obserwują to zjawisko u swoich najbliższych, wynika, że często jest to kompletnie niepasujące do danego człowieka, jakby niezgodne z jego wcześniejszym życiem i funkcjonowaniem. Dotychczasowe interdyscyplinarne badania mówią, że rozpiętość zjawiska w populacji osób starszych można określić między 5,3 a 29,1 proc. wśród osób powyżej 65. roku życia. Brak dowodów, by płeć odgrywała tu jakąś rolę.
Czy to zaburzenie występuje wszędzie na świecie?
W XX wieku wśród zgłoszeń do amerykańskiego Narodowego Centrum Przeciwdziałania Przemocy Wobec Osób Starszych z 1998 roku aż 25 proc. stanowiło samozaniedbanie. Inne badania, realizowane w odmiennych kulturach, np. wśród tureckich seniorów sprzed trzech lat wskazują na poziom 17 proc., a doniesienia z Korei Południowej sięgają 23 proc. (dane z 2014 roku). W Polsce zagadnienie było analizowane pod kątem medycznym i społecznym m.in. w pracy „Zaniedbanie i samozaniedbanie osób starszych”[3], ale bez powiązania z pandemią – praca ukazała się w 2019 roku. Wynika z niej jednak, że u ponad 26 proc. osób powyżej 65. roku życia odnotowuje się oznaki samozaniedbania, częściej występuje u osób w tzw. IV wieku (80+), owdowiałych, a także hospitalizowanych.
Zjawisko jest więc poniekąd uniwersalne dla części seniorów, ale wciąż nie wiemy, jak mu realnie zapobiegać, szczególnie teraz, gdy zdaje się być wzmagane przez konsekwencje pandemii.
Czy w społecznościach i rodzinach jesteśmy w stanie oddalać ryzyko wystąpienia samozaniedbania?
Obecnie kluczowe są przeciwdziałanie izolacji seniorów, wzmacnianie ich sieci wsparcia, ale również specjalne programy, także prewencyjne (w tym socjalne), które pomagałyby docierać do potrzebujących, zagęszczać ich interakcje z innymi ludźmi, ułatwiałyby diagnozowanie problemu i jego rozwiązanie. W rodzinach warto pamiętać o znaczeniu relacji rówieśniczych starszych osób i w miarę możliwości dbać o podtrzymanie kontaktów z równolatkami, znajomymi czy sąsiadami. Im szersze kręgi społeczne czy towarzyskie ma dana osoba, tym mniejsze jest ryzyko wystąpienia poczucia samotności i w konsekwencji – samozaniedbania. Bogate sieci społeczne są w stanie po prostu niwelować to zagrożenie. Dowodzi tego np. słynne już Harwardzkie Badanie nad Rozwojem Dorosłych realizowane od 1938 roku, którego główny wniosek można sprowadzić do puenty: długie życie jest piękne, lecz jedynie wówczas, gdy jest wypełnione relacjami z innymi ludźmi. Samotność bowiem zabija szybciej i skuteczniej niż niejeden nałóg.
[1] COVID-19 Adult Safeguarding Insight Project – Second Report (July 2021) Local Government Association, dostęp październik 2021 na: https://www.local.gov.uk/publications/covid-19-adult-safeguarding-insight-project-second-report-july-2021
[2] https://ncea.acl.gov/Suspect-Abuse/Abuse-Types.aspx
[3] red. B. Tobiasz-Adamczyk, M. Brzyska i T. Grodzicki, wyd. UJ, Kraków.